Zespół deficytu natury,
czyli czego brakuje dzieciom w dzisiejszych czasach
Jaką funkcję pełni natura w rozwoju dziecka?
Rytmy przyrody są w naszym wnętrzu – we wnętrzu każdego człowieka niezależnie od wieku. Pochodzimy z przyrody, a nasze bycie na tym świecie jest mocno zależne od niej. Dzieci bawiące się w naturze mają możliwość nieustannego przekonywania się, że nie są bezradne i zależne w całości od dorosłych.
Dzieci lubią wspinać się na drzewa i dzięki doskonaleniu tej umiejętności mają lepszą koordynację ruchową oraz umiejętności koncentracji i skupienia. Można także zaobserwować u nich zmniejszoną impulsywność zachowań. Tak właśnie kojąco wpływają zazielenione tereny oraz przebywanie w naturze.
Przyroda jest cudownym placem zabaw!!!
Jej niezliczona różnorodność faktur, żyjących stworzeń, zapachów i roślin stanowi sprzyjające środowisko do globalnego rozwoju dziecka. Mały człowiek może tu podejmować ryzyko, w zachwycie zdobywać wiedzę, a także pielęgnować sprawczość oraz niezależność od wszechobecnych dorosłych. Odkrywać świat we własnym tempie. U dzieci, które bawią się na dworze, w otoczeniu roślinności, można zauważyć zmianę w poziomie stresu oraz ich hiperaktywności.
Osiedlowy plac zabaw, czyli sztuczna, zbyt idealna przestrzeń
Jak już zostało wspomniane, natura oferuje dzieciom wyjątkowe place zabaw. Te miejskie nie do końca spełniają rolę miejsca, w którym dziecko doświadcza świata w sposób prawdziwy. Miejski plac zabaw to przecież sztucznie wydzielona przestrzeń przez człowieka. Często nawierzchnie placów zabaw są gumowe i równe. Wszystko w celu ochrony zdrowia dziecka. Takie nawierzchnie najlepiej amortyzują upadek.
Jednak w dziecku, które jest z każdej strony chronione, może rosnąć przekonanie o braku zagrożeń w świecie, zbyt wielka pewność swoich umiejętności (np. wspinaczek). Wiąże się ona bezpośrednio z przecenianiem swojej sprawności i wypadkiem w miejscu, które nie będzie wyłożone gumą czy pianką.
Mając na pierwszym planie bezpieczeństwo dzieci, odebraliśmy im wolność, kontrolę działania, szacowanie ryzyka. Tłumimy naturalne instynkty dziecka oraz zabieramy możliwość doświadczania życia. Antypoślizgowe buty, skarpetki na gumowym placu zabaw bez roślin, z oczyszczonym piaseczkiem bez żyjących w nim mrówek czy innych żywych stworzeń, są niekorzystną ingerencją nadopiekuńczego dorosłego XXI wieku.
Dlaczego dzieci mają niedobór natury?
Współczesne dzieci mają znikomy kontakt z naturą, ich kontakt z przyrodą jest bardzo mocno ograniczony w porównaniu z poprzednimi pokoleniami. Pierwszą sprawą jest obecna infrastruktura miejska – nie wystarczy wyjść z domu, aby zanurzyć się w naturze. Takie przedsięwzięcie trzeba zaplanować i poszukać odpowiedniego, nienaruszonego przez człowieka terenu. Wspomniane zostało, że place zabaw są sztucznym i nienaturalnym tworem. Niezaprzeczalnie dzieci mają możliwość na nich usprawniania motoryki dużej, ale w warunkach bardzo restrykcyjnych i zorganizowanych przez dorosłego. Na placu zabaw nie ma raczej drzew ani wielu roślin. Gdy rozejrzymy się po osiedlach, coraz częściej możemy zobaczyć skwery, trawy – ogrodzone, z zakazem wstępu.
„Nie deptać”, „Nie dotykać” „Nie wspinać się”… Rośliny na osiedlach oraz zielone trawiaste przestrzenie pełnią głównie funkcję estetyczną. W mieście drzewa są wycinane, wylewany jest beton. Słyszalny jest także wszechobecny hałas. Dzieci nie mają na wyciągnięcie ręki zielonego, kojącego i wyciszającego miejsca, które bez ograniczeń mogą eksplorować wielozmysłowo.
My – dorośli – musimy im pomóc,
organizując wycieczkę do lasu, na pole, nad jezioro, na łąkę.
To zależy od nas!
Czym jest zespół deficytu i jak się objawia?
To zjawisko nazwane przez Richarda Louva. Opisuje ten termin jako fenomen, którego nazwa nie dotyczy dolegliwości medycznej – a raczej koszt, jaki ponosi społeczeństwo za zmniejszenie czy nawet odwrócenie się i odrzucenie życia otoczonego przyroda.
Deficyt, czyli niedobór, w tym przypadku natury, jest możliwy do wykrycia oraz odwrócenia nie tylko w skali jednostki, ale całej kultury. Należy jednak zauważyć jego wystąpienie i zastosować odpowiednie kroki, które zminimalizują go lub zniwelują. Kroki rozumiane i dosłownie – czasem wystarczy parę kroków, by znaleźć się wśród kwiatów, drzew, usłyszeć śpiew ptaków.
Deficyt natury objawia się w postaci stresu, przemęczenia, którego przyczynę trudno nam znaleźć – przecież dziecko ma odpowiednią ilość snu i może zregenerować się podczas oglądania bajki, a jednak nie o taki rodzaj regeneracji tu chodzi.
Kolejnymi objawami deficytu natury może być rozkojarzenie i trudności w skupieniu uwagi, a także, idąc dalej, depresja (u dzieci też!) oraz zaburzenia psychiczne.
Warto tu też wspomnieć o otyłości, która ma związek między innymi z siedzącym trybem życia (telewizja, smartfon, niezdrowa żywność) i może być również jednym z objawów zespołu deficytu natury.
Działania profilaktyczne pod przewodnictwem dorosłego
Rehabilitacja czy przygotowana sala pełna sprzętów nie zdadzą tu egzaminu. Nie trzeba tu skierowania, nie trzeba recepty. W zaleceniach, aby deficyt zamienić w równowagę, należy uwzględnić wychodzenie na spacery, spędzanie czasu w otoczeniu drzew, roślin. Wiemy o przyrodzie więcej niż poprzednie pokolenia. A jednak wiedza to nie wszystko. Aby wcielić wiedzę w życie, należy czuć głęboką więź z naturą, która buduje się poprzez zanurzenie w niej. Zaprośmy więc do niej dzieci, idąc do lasu, na łąkę, nad staw, nad jezioro. To niezawodny sposób, by nauczać dzieci w ten sposób, poprzez aktywne działanie, szacunku dla życia, przynależności, odpowiedzialności.
Wyjdźmy z mieszkań dalej niż pod blok!
Chociaż i to stanowi początek wielkich przygód i odkryć. Wspierajmy harmonijny rozwój dzieci oraz bądźmy aktywnymi przewodnikami w zmniejszaniu deficytu uwagi oraz psychoruchowej nadpobudliwości. Przebywajmy w miejscach, gdzie gospodarzem jest dzika przyroda, nierówna powierzchnia, żuki oraz dżdżownice. Bądźmy też autentycznym przykładem. Sami ruszajmy na wyprawy dalej niż do pobliskiego parku. Wzbudzajmy u siebie ciekawość i otwartość na naturę, a dzieci jako uważni obserwatorzy… będą kroczyć przy nas. Zachęcam do zaplanowania weekendów wakacyjnych (i nie tylko) w domku w lesie, do poszukiwania w okolicy bardziej dzikich placów zabaw, do wycieczek rowerowych i pikników na polanach czy łąkach.
Źródło https://dziecisawazne.pl/zespol-deficytu-natury-czyli-czego-brakuje-dzieciom-w-dzisiejszych-czasach/
opracowała Anna Szawłowska-Woźniak, pedagog specjalny
Moje dziecko ciągle „siedzi w telefonie”
– o pokoleniu „always on”
Co piąte dziecko w Polsce w wieku 12-19 lat nałogowo korzysta z telefonu komórkowego.
Co dziesiąte deklaruje, że robi to praktycznie bezustannie (także nocą).
A 1/3 nastolatków ocenia siebie jako osobę uzależnioną od mediów społecznościowych.
Oto pokolenie „always on”: młodzi ludzie, których życie rozgrywa się głównie online…
Aneta Zychma
Każdy nastolatek był kiedyś dzieckiem..
Edukacja zdalna niestety pogłębiła istniejący problem. Wiele dzieci weszło w tryb ciągłego dostępu do sieci i nawet w dni wolne od nauki, zaraz po przebudzeniu, włącza odruchowo komputer i/albo sięga po smartfona. Jeśli dodamy do tego ograniczenie kontaktów rówieśniczych i rodziców pracujących zdalnie, którzy przez 8 godzin dziennie są przyklejeni do służbowych komputerów, tworzymy dziecku idealne warunki do ucieczki w świat wirtualny.
To nie wina smartfona
Co istotne to nie media cyfrowe same w sobie są złe. Wręcz przeciwnie mogą być świetnymi narzędziami do ułatwiania życia, komunikacji czy zdobywania wiedzy. Dopiero niewłaściwy (pozbawiony refleksji i kontroli) sposób ich wykorzystania sprawia, że stają się szkodliwe. Młodzi użytkownicy urządzeń cyfrowych potrzebują dobrego przykładu i wskazówek ze strony dorosłych jak bezpiecznie i rozważnie korzystać z tych sprzętów. Niestety co trzeci uczeń w Polsce przyznaje, że rodzice nie mają pojęcia, do czego on sam używa smartfona i internetu, a aż 60,6% uczniów stwierdza, że rodzice nie uczą ich zasad odpowiedzialnego korzystania z internetu.
Co w takim razie robić, jeśli chcemy uchronić dziecko przed uzależnieniem od wirtualnego świata?
Nauka zdalna sprawiła, że nasze dzieci spędzały przed ekranami komputerów ponadprzeciętną ilość czasu. To, co było koniecznością, w wielu przypadkach przerodziło się w nawyk, a często w uzależnienie.
Jak zrozumieć nastolatka/dziecko
Odpowiedź nie jest odkrywcza: najlepiej zacząć od siebie samego. Przede wszystkim warto zastanowić się nad osobistymi powodami sięgania po media cyfrowe.
Pomocne mogą być w tym pytania:
Jak często zaglądam w telefon?
Czego szukam w internecie?
Czy czuję niepokój, gdy przez dłuższy czas nie czytam wiadomości w mediach społecznościowych?
Czy czas, który mogę spędzić z bliskimi, poświęcam na bycie on line?
Jeśli tak, dlaczego to robię? Szczere odpowiedzi na powyższe pytania wskażą osobisty stopień cyfrowej równowagi, rozumianej jako „użytkowanie mniejszej ilości technologii z założeniem, że jest to narzędzie, które ma nas w codziennym życiu wspierać i życie to ułatwiać”. Jeśli okaże się, że mamy trudności ze zrównoważonym korzystaniem z nowych technologii, podjęcie natychmiastowej decyzji, że czas na zmiany, nie pomoże na dłużej i będzie tylko jednorazowym zrywem, po którym szybko wraca się do starych nawyków.
„Samo usunięcie aplikacji z telefonu i wypisanie się z kilku newsletterów nie przyniesie nam w zasadzie wiele. Rzeczywistość nie znosi pustki, dlatego bez świadomego „dlaczego” na miejscu starych aplikacji pojawią się szybko nowe”.
Zatem jakie jest Twoje „dlaczego”, które sprawia, że chcesz ograniczyć czas spędzany w mediach społecznościowych? Mój powód to pragnienie bycia częściej z rodziną, potrzeba odpoczynku przy dobrej książce i kubku kakao, a także chęć wypracowania już na przyszłość, gdy mój synek będzie straszy i zacznie korzystać z nowych technologii, dobrych praktyk cyfrowych w domu. Dopiero wtedy, gdy odkrywamy nasze „dlaczego”, możemy zacząć trwałe i skuteczne zmiany. Zresztą nie tylko w obszarze online: takie podejście można uznać za uniwersalne. Trzymając się swoich wartości, życiowego priorytetu łatwiej jest bowiem wytrwać w złożonym sobie postanowieniu.
Znaczenie relacji
Kształtowanie właściwych postaw w temacie cyfrowej odpowiedzialności nie zależy jedynie od dawanego dzieciom przykładu. Ogromne, jeśli nie kluczowe, znaczenie ma jakość relacji, jaką tworzymy z dzieckiem już od momentu jego narodzin.
„[…] najlepszym czynnikiem chroniącym dzieci i młodzież przed e-uzależnieniem jest dobrze zbudowana relacja w domu, w szkole oraz w najbliższym otoczeniu. Oznacza to, iż wysoce prawdopodobne jest, że jeśli rodzice nie dadzą swoim dzieciom w pierwszych latach życia czułości, wsparcia, bliskości, obecności, zainteresowania i zaangażowania, dzieci zaczną wycofywać się z życia rodzinnego i poszukiwać będą uznania, własnej tożsamości, akceptacji, zrozumienia i bliskości na zewnątrz, bardzo często posiłkując się internetem”.
To nie media cyfrowe niszczą więzi w rodzinie. Mechanizm działa odwrotnie. To kiepskie relacje w domu mogą przyczynić się do uciekania dzieci w ciekawszy, atrakcyjniejszy świat online.
A co jeśli nie znam się na mediach cyfrowych?
Na jakość relacji z dzieckiem ma wpływ m.in. nasze szczere zainteresowanie jego życiem: tym, co lubi robić, jakie ma marzenia, plany, co najchętniej czyta i… czego szuka w świecie mediów cyfrowych. I nie musisz być „mistrzem internetów” ani nadążać za nowinkami technologicznymi. Nie musisz nawet sam być aktywnym uczestnikiem życia online. Wystarczy zwykła ciekawość, chęć rozmowy z dzieckiem, prośba, by pokazało Ci, co je tak ciekawi w mediach społecznościowych, z jakich aplikacji korzysta, w czym mu pomaga dostęp do internetu, co je niepokoi w świecie online. Mowa tu o współdzielonej uważności rodzicielskiej: „z racji gwałtownego rozwoju nowych technologii, wciąż pojawiających się innowacyjnych urządzeń mobilnych, […] współczesny rodzic (jak i nauczyciel) powinien rozciągać swoją uważność z dotychczasowego świata realnego także na wirtualny”.
Pomocne może być również opracowanie wraz z dzieckiem domowych zasad korzystania z mediów cyfrowych. Fundamentem dla takich ustaleń są oczywiście dobre relacje rodzinne, a przede wszystkim otwartość na siebie nawzajem: w tym na odmienność zdań i różne perspektywy. Domowe zasady, żeby były skuteczne, wymagają szczerej rozmowy, poznania potrzeb i oczekiwań każdego z członków rodziny i znalezienie wspólnego „dlaczego”.
Dobre relacje rodzinne, gotowość dorosłych do odkrywania świata online swojego dziecka,
praca nad własnymi praktykami związanymi z użytkowaniem mediów cyfrowych,
rodzinne rytuały ekranowe oraz wsparcie ze strony szkoły
mogą w znacznym stopniu przyczynić się
do ochrony dzieci przed cyfrowym uzależnieniem.
To od nas, dorosłych, zależy
czy wychowamy pokolenie „always on”.
Źródło: https://dziecisawazne.pl/moje-dziecko-ciagle-siedzi-w-telefonie-o-pokoleniu-always-on/
opracowała Anna Szawłowska-Woźniak, pedagog specjalny
SPECJALNE POTRZEBY EDUKACYJNE?
Według prof. Marty Bogdanowicz specjalne potrzeby edukacyjne dotyczą tych uczniów, którzy nie są w stanie podołać wymaganiom obowiązującego programu edukacyjnego ze względu na większe trudności w uczeniu się niż ich rówieśnicy.
Według Bogdanowicz uczniowie tacy są w stanie kontynuować naukę, jednak potrzebują specjalistycznej kadry pedagogicznej oraz pomocy pedagogicznej w formie specjalnego programu nauczania i wychowania, a także specjalnych metod, które są dostosowane do ich potrzeb, możliwości i ograniczeń.
Pojęcie specjalne potrzeby edukacyjne wprowadziła Mary Warnock w dokumencie The Warnock Report Special Educational Needs opublikowanym w 1978 roku w Londynie przez Her Majesty’s Stationery Office.
Następnie zostało ono upowszechnione w deklaracji opublikowanej przez UNESCO w 1994 roku.
Kim są uczniowie ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi?
Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej z dnia 9 sierpnia 2017 r. w sprawie zasad organizacji i udzielania pomocy psychologiczno-pedagogicznej w publicznych przedszkolach, szkołach i placówkach wskazuje kategorie uczniów o specjalnych potrzebach edukacyjnych – są to uczniowie:
*niesłyszący,
*słabosłyszący,
*niewidomi,
*słabowidzący,
*z niepełnosprawnością ruchową, w tym z afazją,
*niepełnosprawni intelektualnie w stopniu lekkim,
*niepełnosprawni intelektualnie w stopniu umiarkowanym
lub znacznym,
*z autyzmem, w tym z zespołem Aspergera,
*z niepełnosprawnościami sprzężonymi,
*niedostosowani społecznie (m.in. wagary, ucieczki z domu, picie alkoholu, odurzanie się, niszczenie mienia, przemoc, bójki, kradzieże, próby samobójcze),
*zagrożeni niedostosowaniem społecznym (wykazujący już w okresie przedszkolnym cechy min. zaburzonego rozwoju społeczno-emocjonalnego mogące w przyszłości skutkować niedostosowaniem społecznym)
*z zaburzeniami zachowania i emocji (w tym z zespołem nadpobudliwości psychoruchowej z deficytem uwagi),
*ze specyficznymi trudnościami w uczeniu się (uczniowie z dysleksją, dysgrafią, dysortografią, dyskalkulią),
*z niepowodzeniami edukacyjnymi (w tym uczniowie z inteligencją niższą niż przeciętna),
*z deficytami kompetencji
*przewlekle chorzy,
*w sytuacji kryzysowej lub traumatycznej,
*zaniedbani środowiskowo,
*z trudnościami adaptacyjnymi,
*szczególnie uzdolnieni.
Dziecko ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi:
- posiada opinię poradni psychologiczno-pedagogicznej,
- posiada orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego,
- nie posiada ani opinii, ani orzeczenia.
Dziecko ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi nie zawsze będzie posiadało dokument z poradni psychologiczno-pedagogicznej w postaci opinii lub orzeczenia.
Nie oznacza to jednak, że tacy uczniowie nie wymagają pomocy i odpowiednich dostosowań. Dzieci z SPE to także te, u których można zaobserwować trudności w realizacji wymagań edukacyjnych, trudności związane z problemami zdrowotnymi lub wynikające z funkcjonowania środowiska rodzinnego.
Jak rozpoznać dziecko z SPE nieposiadające opinii bądź orzeczenia?
Tymi, którzy rozpoznają indywidualne potrzeby rozwojowe i edukacyjne oraz indywidualne możliwości psychofizyczne uczniów są nauczyciele i specjaliści.
Określają oni także mocne strony, predyspozycje, zainteresowania i uzdolnienia uczniów oraz rozpoznają przyczyny niepowodzeń edukacyjnych lub trudności w funkcjonowaniu, które utrudniają uczniom pełne uczestnictwo w życiu szkoły.
Nauczyciele i specjaliści mają możliwość poznania ucznia prowadząc w szkole obserwację pedagogiczną, w trakcie bieżącej pracy z nimi.
Rozporządzenie MEN wskazuje na rozpoznawanie potrzeb uczniów, nie zaś ich diagnozowanie. Rozpoznawanie możliwości psychofizycznych i czynników środowiskowych, które mają wpływ na funkcjonowanie ucznia w szkole służy wspieraniu jego potencjału rozwojowego i stwarzania mu warunków do aktywnego i pełnego uczestnictwa w życiu szkoły oraz środowisku społecznym.
Dziecko, u którego stwierdza się występowanie specjalnych potrzeb edukacyjnych zostaje objęte pomocą psychologiczno-pedagogiczną. Pomoc psychologiczno-pedagogiczna musi być udzielana we współpracy z rodzicami ucznia.
Co przysługuje uczniom ze SPECJALNYMI POTRZEBAMI EDUKACYJNYMI? DOSTOSOWANIE WYMAGAŃ EDUKACYJNYCH
System oświaty powinien zapewnić dostosowanie treści, metod i organizacji nauczania do możliwości psychofizycznych uczniów oraz możliwość korzystania z pomocy psychologiczno-pedagogicznej i specjalnych form pracy dydaktycznej.
Dodatkowo Rozporządzenie Ministra Edukacji Narodowej w sprawie szczegółowych warunków i sposobu oceniania, klasyfikowania i promowania uczniów i słuchaczy w szkołach publicznych jasno określa, że wymagania edukacyjne dostosowuje się do indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz możliwości psychofizycznych ucznia posiadającego:
- orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego
oraz ustaleń zawartych w IPET,
- orzeczenie o potrzebie indywidualnego nauczania,
- opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej, o specyficznych trudnościach w uczeniu się,
- innej opinii poradni psychologiczno-pedagogicznej, w tym poradni specjalistycznej, wskazującej na potrzebę takiego dostosowania,
- rozpoznanie indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych oraz indywidualnych możliwości psychofizycznych ucznia dokonanego przez nauczycieli i specjalistów (dotyczy uczniów objętych w szkole pomocą psychologiczno-pedagogiczną),
- opinii lekarza o ograniczonych możliwościach wykonywania
przez ucznia określonych ćwiczeń fizycznych na zajęciach wychowania fizycznego.
Na czym polega dostosowanie wymagań edukacyjnych?
Dostosowanie wymagań edukacyjnych polega na zastosowaniu takich kryteriów, które uwzględniają możliwości i ograniczenia ucznia, a więc jego dysfunkcje, trudności oraz mocne strony.
Celem dostosowania wymagań jest wyrównywanie szans edukacyjnych oraz zapobieganie wtórnym zaburzeniom sfery emocjonalno-motywacyjnej, które mogą się pojawić w sytuacji doznawania przez ucznia nieustannej porażki.
Stwierdzenie u dzieci dysfunkcji nie zwalnia ich z obowiązków szkolnych – wprost przeciwnie.
Uczniowie tacy powinni wykazać się samodzielnością oraz rzetelnością w wypełnianiu swoich obowiązków, aby zalecane zadania oraz systematyczna praca przyczyniły się do przezwyciężenia ich trudności.
POMOC PSYCHOLOGICZNO-PEDAGOGICZNA
Każdy uczeń z SPE może korzystać z pomocy psychologiczno-pedagogicznej. Istotą udzielanej pomocy psychologiczno-pedagogicznej jest:
- rozpoznawanie i zaspakajanie indywidualnych potrzeb rozwojowych i edukacyjnych ucznia,
- rozpoznawanie jego możliwości psychofizycznych,
- rozpoznawanie czynników środowiskowych wpływających na funkcjonowanie ucznia w przedszkolu, szkole i placówce, w celu: wspierania jego potencjału rozwojowego oraz stwarzania warunków do jego aktywnego i pełnego uczestnictwa w życiu szkoły
oraz w środowisku społecznym. Dziecko ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, w ramach pomocy psychologiczno-pedagogicznej może korzystać z następujących zajęć:
dydaktyczno-wyrównawczych,
korekcyjno-kompensacyjnych,
logopedycznych,
rozwijających kompetencje emocjonalno-społeczne,
innych zajęć o charakterze terapeutycznym,
zajęć rozwijających uzdolnienia,
rozwijających umiejętności uczenia się
związanych z wyborem kierunku kształcenia i zawodu.
W zależności od możliwości placówki.
Pomoc psychologiczno-pedagogiczna jest udzielana uczniom przede wszystkim podczas bieżącej pracy z nimi. Kształceniem specjalnym objęci są uczniowie, którzy posiadają orzeczenie o potrzebie kształcenia specjalnego.
Dodatkowo uczniowie u których stwierdzono autyzm, w tym zespół Aspergera lub niepełnosprawności sprzężone mogą korzystać z pomocy nauczyciela współorganizującego kształcenie (z uwzględnieniem zaleceń zawartych w orzeczeniu). Uczeń objęty kształceniem specjalnym zobowiązany jest do realizacji obowiązku szkolnego jednak na wniosek rodziców może się nieco zmienić.
Rodzice mogą wnioskować o odroczenie obowiązku szkolnego, nie dłużej jednak niż do końca roku szkolnego w roku kalendarzowym, w którym dziecko kończy 9 lat. Uczniom niepełnosprawnym przysługują zajęcia rewalidacyjne z odpowiednim specjalistą.
Źródło: Co to są specjalne potrzeby edukacyjne? | Pedagog Online Opracowała Anna Szawłowska-Woźniak pedagog specjalny
Dziecko idzie do przedszkola. Adaptacja rodziców
Wasze dziecko idzie do przedszkola…. Tak postanowiliście.
Nie zawsze była to łatwa decyzja. Jest w was, rodzicach wiele niepewności, obaw i pytań, które chcielibyście zadać: Czy córeczka, syn da sobie radę?
Czy w przedszkolu ktoś odpowie na jego potrzeby?
Jak sobie radzić z jego płaczem? Jak pomóc mu w rozstaniach…
Czy to będzie dla niego dobre miejsce?
„Jeżeli twierdzisz, że mi ufasz – ufaj mi całym sobą. Ufaj mi – naprawdę.
Potrzebuję Twojej wiary we mnie. Ona unosi moje skrzydła.
Ty, moja mądra, dorosła Mamo we mnie wierzysz;
Ty, dorosły, potężny Tato – ufasz, że dam radę,
więc ja – Wasz malutki syn, Wasza mała córeczka – PORADZĘ SOBIE.
Otoczony Twoimi ciepłymi zapewnieniami
odnajdę w sobie siłę do tego, by sobie poradzić.
Otulony Twoim wsparciem, Twoją pewnością i wiarą we mnie – będę latał…”
Katarzyna Wnęk – Joniec ‘Nie przydeptuj małych skrzydeł’
Jeżeli podjęliście decyzję, rozpatrzyliście ją i wiecie, że jest przemyślana – przyjmijcie zasadę, że raz podjęta – bez gruntownego przeanalizowania,
nie ulegnie zmianie. Nie zastanawiajcie się nad nią więcej,
nie rozpatrujcie wielokrotnie.
Ciągłe zadawanie pytań sobie i innym nie będzie służyć dobrze wam, ani dziecku
– wprowadzi zamęt i niejasność, obciąży was wewnętrznie i bardziej rozdrażni.
Jak przetrwać adaptację?
Adaptacja oznacza przystosowanie do nowych warunków, poradzenie sobie, zgodę na zmianę. Adaptacja dotyczy przede wszystkim rodziców,
ponieważ małe dziecko naśladuje i uczy się od nich.
To istotny element wychowania. I nawet, gdy jeszcze nie umie mówić,
mało rozumie – obserwuje rodziców i powtarza ich zachowania, gesty, miny, odczytuje mowę ich ciała – i naśladuje ją.
Wasz syn, córeczka dobrze was znają i trafnie rozpoznają nastroje.
Dlatego, jeśli płaczesz, ono będzie także płakać. Jeśli w tobie jest napięcie,
twoje dziecko nie będzie spokojne. Zanim więc pomyślisz o adaptacji dziecka
– pomyśl o swojej adaptacji i o swoich emocjach.
To jest przede wszystkim twój problem – i twoje zadanie.
Decyzja o oddaniu dziecka do przedszkola jest decyzją trudną,
nie tylko ze względu na uczucia dziecka, ale również nasze.
Towarzyszy nam lęk, jesteśmy poddenerwowani, czujemy się winni.
Zwłaszcza, kiedy brakuje wsparcia, gdy musimy lub chcemy wrócić do pracy,
gdy bliscy zapewniają, że to zła decyzja. Wówczas należy posłuchać siebie
– swoich przekonań i racji. Niepewność pojawia się niemal zawsze, gdy powierzamy nasze dziecko innym osobom. Niepokój, rozdrażnienie, smutek
to emocje, które możemy poczuć w sytuacjach rozłąki z dzieckiem.
Ważne jest, żeby wiedzieć, że mamy prawo czuć to, co czujemy,
mamy prawo tak reagować.
Naturalne jest, że sytuacja rozstania jest trudna dla obu stron,
ale to dorosły powinien uporządkować swoje uczucia,
by móc prowadzić swoje dziecko.
Warto odnaleźć w sobie siły, by stać się dla niego w tej sytuacji oparciem.
Wsparcie rodziny
Pozostawienie maluszka w przedszkolu jest niewątpliwie wyzwaniem
i zadaniem dla całej rodziny. To ona powinna być wsparciem dla tej osoby,
której najtrudniej pogodzić się z rozłąką z dzieckiem.
Zamiast wyrzutów i pouczeń, osoba ta powinna usłyszeć zapewnienie
o ich obecności, mieć możliwość szczerej rozmowy.
Takiej, która zamiast lekceważenia uczuć i nastroju przygnębienia,
da wsparcie i zrozumienie. To zadanie dla mądrego męża, ale także dla babci, dziadka, cioci. Jeśli wsparcia nie możemy uzyskać wśród najbliższych, dobrze jest, by poszukać go wśród znajomych lub u innych rodziców.
Otoczenie wyrozumiałością w tym czasie jest szczególnie ważne.
Bo – jeżeli ty je otrzymasz, będziesz umiał/a poradzić sobie lepiej
ze swymi uczuciami, a tym samym będziesz mógł/a pomóc swojemu dziecku.
Źródło: https://dziecisawazne.pl/dziecko-idzie-do-przedszkola-cz-1-adaptacja-rodzicow/
Dziecko idzie do przedszkola.
Jak pomóc w procesie adaptacji dzieciom?
Jak praktycznie i emocjonalnie wesprzeć dziecko
w procesie adaptacji przedszkolnej?
Jak samemu przygotować się do tego wydarzenia?
Katarzyna Wnęk Joniec
1. Przed planowanym terminem rozpoczęcia przedszkola ureguluj rozkład dnia dziecka według tego rytmu, jaki tam obowiązuje.
Dzięki temu twojemu dziecku będzie łatwiej oswoić się z codziennymi zasadami w nowym miejscu. Ustal regularne pory posiłków,
kładźcie się do spania o stałych porach,
wieczorem warto położyć dziecko nieco wcześniej,
by poranne wstawanie nie było problemem.
2. Jeśli jest to możliwe, w początkowym okresie adaptacji (tydzień, dwa)
zostawiaj dziecko w przedszkolu na krócej.
Niech zostaje najpierw na godzinę, później dwie, następnie cztery itd. – by miało czas stopniowo przyzwyczaić się do twojej przedłużającej się nieobecności.
Jeśli nie musisz, nie znikaj pierwszego dnia na siedem godzin,
ponieważ dla dziecka twoja długa nieobecność może okazać się zbyt trudna.
3. Szybkie i sprawne pożegnanie
Przyprowadź maluszka do przedszkola, pomóż mu się rozebrać
i wprowadź go do sali, oddając pod opiekę pani wychowawczyni.
Ważne, by rozstanie odbyło się szybko i sprawnie. Każde dodatkowe pożegnanie, ponowne przytulenie sprawia, że dziecko koncentruje się na swoich emocjach, płaczu i coraz trudniej jest mu się uspokoić.
Czas na wspólne utulanie wykorzystajcie w domu.
Przedłużanie chwili pożegnania nie służy ani dziecku, ani żadnemu z opiekunów.
4. Jeśli dziecko weszło już na salę,
nie zaglądaj by zobaczyć co robi, jak się bawi, czy płacze
Dziecko zrobiło duży krok naprzód i opanowało swój smutek – jest gotowe do zabawy, stało się częścią grupy. Najgorsze, co możesz zrobić, to pokazać się znowu w otwartych drzwiach. Dla dziecka jesteś i będziesz najważniejszy/a
i na ciebie będzie czekało. Gdy cię zobaczy, na pewno przybiegnie i obojętnie,
czy wyjdziesz szybko czy zostaniesz, będzie musiało znowu zmierzyć się
ze swoimi uczuciami. Lecz tym razem zajmie mu to więcej czasu,
a każde następne otwarcie drzwi będzie przyjęte przez nie z nadzieją,
że znów cię w nich zobaczy.
Jeżeli chcesz dowiedzieć się jak sobie radzi w przedszkolu zapytaj wychowawcy.
5. Aby dziecku było łatwiej zostaw mu coś, co do ciebie należy
i z tobą się kojarzy
Może to być pachnący tobą sweterek, apaszka, może teczka, którą zabierasz
do pracy. Coś, co maluch może trzymać w rączkach, do czego może się przytulić,
co może wziąć do sali lub zostawić w szatni. Ważne, by ta rzecz nie była mała. To nie powinna być szminka, grzebyk lub portfel. Pomijając względy bezpieczeństwa, rozpacz po zgubieniu „Waszego Kawałeczka”, będzie wielka.
6. Nie opowiadaj dziecku wcześniej zbyt wiele o tym,
jak będzie w przedszkolu
Przede wszystkim dlatego, że sam/a nie wiesz, jak będzie. Możesz go zapewnić, że wybrałeś/aś najlepsze miejsce, że będą tam zabawki i koledzy.
Ale nie zapewniaj, że będzie się bawiło z kolegami, bo może nie nastąpi to od razu. Nie zapewniaj także, że np. będą pyszne obiadki – z pewnością tak,
lecz może twoje dziecko nie lubi buraczków,
a to one będą pierwszego dnia na obiad.
7. Nie obiecuj nagrody materialnej za to,
że dziecko zostanie bez ciebie i nie będzie płakać
W ten sposób obarczasz dziecko zbyt dużą odpowiedzialnością. Płacz pomaga zmniejszyć lęk, jest sposobem odreagowania, uwolnienia nagromadzonych emocji. Obdarzaj malucha buziakami, przytulaniem, swoją obecnością.
Pamiętaj też, jeśli dziś kupisz mały prezent, z każdym następnym dniem oczekiwania dziecka będą większe. Ono powinno poradzić sobie z uczuciami
dla siebie, nie dla prezentu. Świadomość że to potrafi, da mu siłę na przyszłość.
8. Jeśli jesteście zdecydowani, że dziecko będzie chodziło do przedszkola,
nie zrażajcie się niepowodzeniami
One są częścią rozwoju. Gdy mały człowiek uczy się wchodzić na schody,
mądry rodzic nie wnosi go na rękach na ich szczyt.
Mądry rodzic stoi tuż za plecami dziecka,
by go wspierać i złapać, lecz pozwala mu zdobywać samodzielnie kolejne stopnie. Jeżeli oswajanie nowego miejsca trwa zbyt długo, jeśli zmiany zachowania
są trudne dla wszystkich, nie jest to jeszcze powód,
by od razu rezygnować z przedszkola.
Warto w tej sytuacji zasięgnąć opinii wychowawcy lub porozmawiać
z psychologiem. Nauczyć się, jak można pracować ze swoim dzieckiem tak,
by nie uciekać od problemu, lecz pomóc się z nim uporać.
9. Pamiętaj, że każde dziecko ma swój czas dorastania do wymogów życia
Może się okazać, że mimo waszych wysiłków dziecko nie jest jeszcze gotowe,
by pozostawać w przedszkolu.
To zdarza się rzadko i nie znaczy, że ono się „nie nadaje”.
Każde dziecko się nadaje!
Wasz maluch może potrzebować jedynie więcej czasu, by poradzić sobie
z rozstaniem. Warto wtedy nie działać na siłę, lecz poczekać miesiąc lub kilka,
by dziecko zaczęło współpracować, by chciało zostać z kimś innym.
Wówczas także nie podejmujcie pochopnej decyzji wyłącznie w oparciu
o własne przemyślenia, lecz porozmawiajcie o niej z kimś jeszcze
– z panią wychowawczynią lub specjalistą.
10. Zaproponuj dziecku zabawę w przedszkole
Odgrywajcie razem scenki rozstania, zamieniając się rolami.
To ty bądź dzieckiem, a dziecku pozwól być dorosłym rodzicem.
Udawajcie, że się żegnacie, możecie machać do siebie, dawać buziaki.
Jeżeli dziecko bywa smutne, ty jako dziecko też możesz się smucić.
Najpierw pozwól maluszkowi pokazać, jak się żegna.
Później pokaż mu sam/a, w jaki sposób można się rozstać.
Niech maluch (prowadzony delikatnie przez ciebie i twoje propozycje)
spróbuje powtórzyć twój sposób. W tej zabawie możecie też siebie zastąpić pacynkami, pluszakami i zrobić teatrzyk. Istotne jest, aby opisywał ten sam problem. Uczestnicząc w zabawie, mały człowiek może skonfrontować się
ze swoimi uczuciami w sytuacji dla niego trudnej.
Jeszcze nie będzie w stanie ich nazwać, ale zabawa pomoże mu je zrozumieć.
Pomoże mu zmierzyć się z momentem rozstania i przygotować się na niego.
Obniży też z pewnością poziom napięcia, jakie ono w dziecku wywołuje.
Podobny efekt terapeutyczny przyniesie wspólne rysowanie sytuacji
występujących w przedszkolu, wymyślanie bajek o dzieciach lub zwierzętach
będących w podobnej sytuacji.
Źródło: https://dziecisawazne.pl/jak-pomoc-dziecku-w-procesie-adaptacji/
Opracowała Anna Szawłowska-Woźniak, pedagog specjalny